Rząd nie uratował żadnego miejsca pracy

Wzywam ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza do przedstawienia dowodów na to, że jakiekolwiek miejsca pracy zostały w ubiegłym roku uratowane dzięki wprowadzeniu zmian do działu szóstego Kodeksu pracy – apelował wiceprzewodniczący Forum Związków Zawodowych Sławomir Wręga podczas konferencji „Bezprawne zmiany w prawie pracy zaskarżone”, która odbyła się 20 lutego br. na Uczelni Łazarskiego w Warszawie.

 Konferencja dotyczyła skargi do Komisji Wspólnot Europejskich w sprawie nieprzestrzegania prawa wspólnotowego przez państwo polskie w związku z wprowadzeniem niekorzystnych zmian w Kodeksie pracy. Zorganizowały ją wspólnie Ogólnokrajowe Zrzeszenie Związków Zawodowych Pracowników Ruchu Ciągłego, Forum Związków Zawodowych oraz Uczelnia Łazarskiego.

 Na wstępie przewodniczący OZZZPRC Roman Michalski wytłumaczył, dlaczego właśnie Zrzeszenie jest tą organizacją, która złożyła skargę do Komisji Europejskiej.

 – Podczas procedowania propozycji zmian w Kodeksie pracy, OZZZPRC – poprzez osobę naszego wiceprzewodniczącego, jednocześnie wiceprzewodniczącego FZZ Sławomira Wręgi – aktywnie uczestniczyło w pracach Zespołu Trójstronnego ds. prawa pracy i układów zbiorowych – przypomniał przewodniczący Michalski. Niestety, wbrew sprzeciwom związków zawodowych wprowadzone zostały w prawie pracy zmiany sprzeczne z dyrektywami Unii Europejskiej. W tej sytuacji Zrzeszenie już w kwietniu ubiegłego roku podjęło decyzję o proteście przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska.

 – Każdego dnia organizacje należące do naszej centrali protestowały przeciwko proponowanym zmianom – mówił Roman Michalski. Po kilkunastu tygodniach protest przeniósł się pod Pałac Prezydencki na Krakowskie Przedmieście. Mimo to niekorzystna nowelizacja Kodeksu pracy została wprowadzona w życie. W związku z tym stwierdziliśmy, że jedynym sposobem, w który będzie można udowodnić, że zmiany te są sprzeczne z zapisami dyrektyw unijnych, jest złożenie oficjalnej skargi – zgodnie z obowiązującą procedurą – do Komisji Europejskiej. Ta skarga została wniesiona w grudniu 2013 roku. Napisała ją dr Magdalena Rycak.

 Następnie dr Magdalena Rycak, prodziekan Wydziału Prawa i Administracji Uczelni Łazarskiego, zaprezentowała przepisy, które zostały zaskarżone, wyjaśniając jednocześnie, na czym polegają niezgodności. Jak powiedziała, najważniejszy zaskarżony przez OZZZPRC przepis dotyczy 12-miesięcznego okresu rozliczeniowego. Przypomniała, że wprowadzenie tego zapisu, jak również szerokie możliwości stosowania przerywanego czasu pracy to było to, o co najbardziej walczyły organizacje pracodawców podczas prac Komisji Trójstronnej. Związki zawodowe w ramach tej komisji były gotowe pójść na pewne kompromisy, to znaczy były skłonne zgodzić się na wprowadzenie – pod pewnymi warunkami – dwunastomiesięcznego okresu rozliczeniowego. Jednym z tych warunków było zmodyfikowanie całego działu szóstego Kodeksu pracy, dotyczącego czasu pracy. Na te bowiem przepisy narzekają dokładnie wszyscy – zarówno pracodawcy, jak i pracownicy – powiedziała dr Rycak. Jak zauważyła, są to przepisy kazuistyczne, często wewnętrznie sprzeczne. W wielu momentach ani nie zapewniają ochrony pracownikom, ani nie pomagają pracodawcom sprawnie organizować procesu pracy. Związki były skłonne do ustępstw. Rozmowy trwały prawie rok i kompromis był do osiągnięcia. Efektem był rządowy projekt zmiany całego działu szóstego Kodeksu pracy i właściwie nad tym projektem toczyły się prace. Zaczynało to wszystko nabierać sensownego wyglądu. Niestety, w momencie, gdy wydawało się, że właśnie ten „duży” projekt rządowy dotyczący zmian całego działu szóstego trafi na ścieżkę legislacyjną, nagle zrobiono w tył zwrot. Pojawiły się dwa nowe projekty – kolejny rządowy i poselski – i rozpoczęto zabawę w dobrego i złego policjanta, bowiem oba projekty były pisane pod konkretne organizacje pracodawców albo (…) inne grupy interesów. Skończyły się więc rozmowy na temat dużego projektu i zaczęto dyskutować na temat przyjęcia jednego z tych dwóch, niekorzystnych z punktu widzenia pracowników. Nie było w nich żadnych elementów osiągniętego w wyniku rocznych prac konsensusu, a jedynie wyciąg tych przepisów, na których najbardziej zależało organizacjom pracodawców.

 Tymi projektami zaczęto posługiwać się w mediach jako sposobem walki z bezrobociem. Byłą to oczywiście niczym niepoparta teza, bo nie ma żadnych badań naukowych, które by potwierdzały, że przepisy tego typu mają jakikolwiek wpis na poziom bezrobocia. Był to bardziej „koncert życzeń” ze strony rządu albo taktyka dyktowana brakiem pomysłu na realną walkę z bezrobociem. Przekonywano, że dwunastomiesięczny okres rozliczeniowy jest panaceum na wyjście z kryzysu i zmniejszenie bezrobocia. Dlatego też bardzo pospiesznie wprowadzono te przepisy z naruszeniem dyrektywy nr 88 z 2003 r. W artykule 17 ust 3 dyrektywa wyraźnie wskazuje podmioty, w stosunku do których może być stosowany 12-miesięczny okres rozliczeniowy. Natomiast w przepisach wprowadzających 12-miesięczny okres rozliczeniowy została wskazana wyłącznie zbyt ogólna przesłanka oraz fakt, że można to rozwiązanie wprowadzić w każdym systemie czasu pracy, podczas gdy dyrektywa nakazuje przestrzeganie zasad ochrony zdrowia i bezpieczeństwa pracownika przy wprowadzaniu tego typu rozwiązań.

 Kolejnym naruszonym przepisem przy wprowadzeniu 12-miesięcznego okresu rozliczeniowego jest artykuł 18 dyrektywy, który stanowi, że odstępstwo od czteromiesięcznego okresu rozliczeniowego można wprowadzać na mocy porozumienia na szczeblu krajowym. Tutaj nie trzeba szczególnie udowadniać, że nie było takiego porozumienia, a świadczą o tym chociażby ubiegłoroczne wrześniowe protesty. Sama formuła przyjmowania porozumień z pracodawcą w zakładach pracy, gdzie nie ma związków zawodowych, budzi kontrowersje – zauważa dr Rycak.

 – Kolejna skarga dotyczy tego, na co zwracano w Komisji Trójstronnej uwagę od lat. Forum Związków Zawodowych i OZZZPRC próbowały doprowadzić do takich zmian legislacyjnych, które zapewniałyby minimum ochrony zdrowia dla pracowników zmianowych i nocnych – kontynuowała swoją wypowiedź dr Magdalena Ryca. Wszystkie badania naukowe instytutów medycyny pracy w Polsce i na świecie wskazują jednoznacznie, że pracownicy zmianowi i nocni zapadają na szereg chorób, na które nie są narażeni pracownicy pracujący w trybie jednozmianowym. Ponadto są oni czterdzieści razy bardziej narażeni na wypadki przy pracy, stanowią więc zagrożenie nie tylko dla siebie, ale często i dla innych osób. Udowodniono np. że pracownicy zmianowi, wracając do domu, są częściej sprawcami wypadków drogowych. Zapadają też na schorzenia kardiologiczne i wiele innych, co też prowadzi w konsekwencji do tego, że krócej żyją. Powinni mieć zatem zapewnione przepisy służące ochronie ich życia i zdrowia. Dyrektywa nakłada na państwa członkowskie obowiązek zastosowania takich instrumentów prawnych, tak więc wszystkie państwa mają przepisy, które szczegółowo regulują zatrudnianie pracowników nocnych i zmianowych, np. skracając tygodniowy wymiar pracy, czy poprzez wskazanie maksymalnej liczby zmian nocnych. Nasz ustawodawca nie tylko nie zapewnia odpowiedniej ochrony pracownikom zmianowym i nocnym, ale wręcz przeciwnie – praca zmianowa jest samoistną przesłanką do tego, by pracować w niedzielę i święta. Już sama nasza definicja pracy zmianowej jest niezgodna z dyrektywą, bo praca zmianowa według unijnych przepisów jest wtedy, gdy pracownicy zastępują się na tym samym stanowisku pracy. U nas nie ma o tym mowy, a pracownikiem zmianowym jest ten, kto dzisiaj przyszedł do pracy na 8.00, a jutro przyjdzie na 12.00. I to już jest samoistna przesłanka do wprowadzenia pracy w niedziele i święta.

 Kolejny element skargi omówiony przez prodziekan Wydziału Prawa i Administracji Uczelni Łazarskiego dotyczy faktu, że w Kodeksie pracy stworzona została możliwość skrócenia obowiązkowego tygodniowego nieprzerwanego odpoczynku, który wynosi 35 godzin. Pracownicy zmianowi mogą mieć ten odpoczynek skrócony do 24 godzin. Jak się okazuje, nie dosyć, że nie mają przepisów ochronnych, to można im skrócić okres odpoczynku bez oddania tego równoważnego okresu, co reguluje dyrektywa. Dyrektywa wskazuje także sposób obliczania 7 dni pracy, który u nas jest źle interpretowany.

 Następnym przepisem niezgodnym z dyrektywą unijną jest regulacja dyżurów pracowniczych. Jest ona także niezgodna z orzeczeniami Trybunału Sprawiedliwości. Czas dyżurów poza miejscem zamieszkania powinien być doliczany do czasu pracy. Bez względu na to, czy praca była w tym czasie wykonywana – mówiła dr Rycak. Jej zdaniem ten przepis już dawno powinien być zmieniony ze względu na orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości, jednak ustawodawca uparcie go broni.

 Ostatni zaskarżony przepis dotyczy tego, że pracodawca zatrudniający pracownika w niepełnym wymiarze czasu pracy powinien mieć obowiązek określenia w umowie o pracę liczby godzin pracy, powyżej których będzie zobowiązany doliczać dodatek do pracy w godzinach nadliczbowych. Naszym zdaniem naruszona jest tu zasada równego traktowania w zatrudnieniu – zakończyła dr M. Rycak.

  Podsumowania konferencji dokonał wiceprzewodniczący Forum Związków Zawodowych i Ogólnokrajowego Zrzeszenia Związków Zawodowych Pracowników Ruchu Ciągłego Sławomir Wręga. Przypomniał, że zmiany do Kodeksu pracy wprowadzono z pogwałceniem podstawowych zasad negocjacji – dyplomacji, elastyczności i zdolności do kompromisu. Był to dyktat jednej strony. Zmiany wprowadzono pod hasłem ratowania miejsc pracy – powiedział S. Wręga i wezwał ministra pracy i polityki społecznej, by ujawnił, na jakiej podstawie mówi publicznie nieprawdę o obronie miejsc pracy. Niedawno minister Władysław Kosiniak-Kamysz publicznie oświadczył, że miejsca pracy zostały uratowane poprzez to, że rząd wprowadził zmiany do działu szóstego Kodeksu pracy. To jest nieprawda. Doświadczenia międzynarodowe i badania ekonometryczne przeprowadzane w całym świecie wskazują jednoznacznie, że zmiany przepisów o czasie pracy nie ratują i nie tworzą nowych miejsc pracy. Mamy przykład chociażby z Francji, gdzie skrócono czas pracy i spodziewano się spadku bezrobocia. W dłuższej perspektywie okazało się, że tak się nie stało. Wzywam więc ministra Kosiniaka-Kamysza do przedstawienia dowodów na to, że jakiekolwiek miejsca pracy zostały uratowane dzięki wprowadzeniu w ubiegłym roku zmian do działu szóstego Kodeksu pracy. Według mnie żadne miejsca pracy nie zostały uratowane – zakończył Wręga.

Print Friendly, PDF & Email

Zgoda na wykorzystanie cookies oraz przetwarzanie danych osobowych Więcej informacji

Ta strona używa cookies. Korzystasz ze strony zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki lub urządzenia do przeglądania stron internetowych – treści dostępnej w internecie. Jeśli Twoje ustawienia zezwalają na zapisywanie cookie, są one zapisywane. Pliki cookies („ciasteczka”) stanowią dane informatyczne, są to pliki tekstowe, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu, inaczej rzecz biorąc w Twoim urządzeniu – komputerze, telefonie, czy też innym urządzeniu z przeglądarką stron internetowych lub innym podobnym oprogramowaniem. Cookies pozwalają na identyfikację komputera z którego użytkownik wszedł na stronę. Używamy plików cookie, które są niezbędne, aby umożliwić Ci poruszania się po serwisie, albo w celu zapewnienia pewnych podstawowych funkcji. Używamy cookies, aby zwiększyć funkcjonalność witryny poprzez przechowywanie np. preferencji. Daje to nam możliwość poprawy wydajności i funkcjonalności naszej strony internetowej, aby zapewnić Państwu lepsze działanie strony.

Korzystanie ze strony wymaga udzielenia zgody na przetwarzanie danych osobowych. Treść klauzuli informacyjnej znajdziesz tutaj.

Zamknij