Magazyn Zmiany, październik/07
Droga na stalownię zaczyna się od pieca elektrycznego w którym topimy złom – tam powstaje płynny metal. W kłębach dymu, pyłu i w ogromnym hałasie – mówi Mariusz Filek, kolejny bohater “Kto na zmianie”.
Mariusz jest brygadzistą pracującym na suwnicach. Osobie, która nigdy w stalowni nie była, do wyobraźni mogą przemówić liczby. Płynny metal ma temperaturę 1600 stopni Celsjusza, a kadź z płynnym metalem to 160 ton. Suwnicowi transportują ten metal spod pieca na obróbkę, następnie ładują gotowe slaby na wagony. Na ciężkich suwnicach pracują suwnicowi, którzy posiadają uprawnienia S1 – przechodzą one specjalistyczne badania i psychotesty.
– Pracownik na tym stanowisku powinien mieć zdolności manualne. Stawiając się do pracy musi być wypoczęty i maksymalnie skoncentrowany – problemy osobiste trzeba zostawić w szatni – wyjaśnia Mariusz Filek.
Suwnicowi zachowują zimną krew – choć atmosfera dookoła jest gorąca – dosłownie, i w przenośni. – Podczas pracy oślepia nas kadź z płynnym metalem, można to porównać do patrzenia na słońce – wyjaśnia nasz bohater.

Na suwnicach pracuje w systemie czterobrygadowym – w każdej brygadzie po 11 osób, przeważnie mężczyźni, ale są też kobiety przy wsadzie – zawsze szalenie poukładane i zorganizowane. Praca, jak to w ruchu ciągłym, 24-godziny na dobę – dzień w dzień, noc w noc, w weekendy i w święta.
– Inni się bawią i spędzają czas z rodziną, a my, suwnicowi, pracujemy samotnie wysoko w kabinie. Suwnica lejnicza na piecu elektrycznym znajduje się na wysokości około 45 metrów – to tyle, co 7 pięter w bloku – mówi Mariusz dodając, że w częstochowskiej hucie jest od 2002 roku i – mimo wielu wzlotów i upadków zakładu – pozostaje wierny temu zawodowi: – Kończyłem w 2000 r studia na WSP w Częstochowie i nigdy nie pomyślałem, że z historyka stanę się hutnikiem z powołania.
Hutnikiem, dodajmy, z powołania i z sukcesami – kilka zaproponowanych przez niego rozwiązań udało się wdrożyć, poprawiając komfort pracy. – Do kabin suwnic pracujących w hali pieca elektrycznego doprowadziłem instalację, w której płynie czyste powietrze. Wcześniej suwnicowi bardzo często byli zatruci i potrzebowali interwencji lekarza. Udało się też zamówić przenośne klimatyzatory, które uruchamiamy, gdy dochodzi do awarii. Razem z kolegami brygadzistami uszczelniamy i wprawiamy szyby w kabinach oraz naprawiamy fotele suwnicowych. Staramy się reagować na wszystkie uwagi naszych podopiecznych i przypominamy o przepisach BHP, bo to bardzo odpowiedzialna praca – jeden drobny błąd może spowodować katastrofę – mówi Mariusz Filek.