Marsz “oburzonych” rozpocznie się 11 września w Warszawie i potrwa cztery dni. Ale organizatorzy, Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy, nie wyklucza, że akcja protestacyjna potrwa dłużej.
“To mogą być nie tylko dni, ale tygodnie, a może miesiące protestu. Jesteśmy przygotowani na długą, długą walkę” – powiedział przewodniczącego NSZZ “Solidarność” Piotr Dudy podczas konferencji prasowej w Warszawie.
Protest odbędzie się pod hasłem: “Dość lekceważenia społeczeństwa”, mówił przewodniczący. Ale jego głównym postulatem jest zmiana konstytucji, w szczególności instytucji referendum krajowego.
“Wszyscy to przeżyliśmy, zbierając podpisy przeciwko ustawom o wydłużeniu wieku emerytalnego i przyspieszeniu wieku pójścia do szkoły. Wiele innych projektów ustaw obywatelskich, zostało też wrzuconych do kosza. Chodzi nam o to, aby obywatele mogli bezpośrednio decydować, a nie za nich posłowie lub koalicja rządząca” – powiedział Duda.
Przedstawiciele MKPS nie poinformowali, jaki jest szczegółowy scenariusz czterech dni protestu, choć przewodniczącego Forum Tadeusz Chwałka zaznaczył, że jest on przygotowany. Wiadomo jedynie, że w pierwszym dniu związkowcy będą pikietować te przed budynkami ministerstw i Sejmu.
“Niech czują się zagrożone te resorty, które źle pracują na rzecz pracujących” – dodał Jan Guz, przewodniczący OPZZ.
Zdaniem Chwałki, związkowcy oczekują, że rząd rozpocznie z nimi dialog. “Czasu jeszcze zostało. Natomiast patrząc na to, co się dzieje i na wypowiedzi premiera wyciągamy wniosek, że ten rząd nie zamierza prowadzić z nami dialogu, musimy się więc przygotować na poparcie społeczne” – stwierdził Chwałka.
Drugim punktem dzisiejszego posiedzenia MKPS było zajęcie stanowiska w sprawie pisma pracodawców do związkowców, aby te podjęły z nimi dialog autonomiczny, tj. poza strukturami Komisji Trójstronnej.
– “Jesteśmy gotowi na rozmowy, ale przygotowaliśmy także list otwarty do pracodawców, w którym stawiamy warunki, których faktycznie nie powinno być dawno, bo miały być zrealizowane” – powiedział Piotr Duda.
Według niego, chodzi o wyjęcie z negocjacji w 2010 roku w sprawie pakietu antykryzysowego tylko jednego punktu, dogodnego dla pracodawców – 12 miesięcznego okres rozliczeniowego pracy.
“Nikt wtedy nie mówił też, że rozwiązania te mają być przełożone do kodeksu pracy” – podkreślił Duda.
Ustawa o zmianie kodeksu pracy została już przegłosowana przez parlament i skierowana został do prezydenta. “S” skierowała do niego apel o jej nie podpisanie.
Według przewodniczącego “S”, warunki dialogu z pracodawcami są więc jasne, trzeba wrócić do zapisów w pakiecie antykryzysowym. Chodzi o wprowadzenie pakietów socjalnych, ograniczenie stosowania umów na czas określony, określenie ścieżki dojścia do płac minimalnych na poziomie 50 proc. średniego wynagrodzenia oraz wsparcie rodzin najuboższych i poszkodowanych przez kryzys.
– “To nie są warunki, ale zobowiązania, wobec których pracodawcy muszą się jednoznacznie określić i wywiązać, to jest warunek do wspólnych naszych rozmów z nimi” – stwierdził Piotr Duda. – Nie znaczy, że nie będziemy prowadzić autonomicznych rozmów z pracodawcami, choć niekoniecznie z tymi, którzy reprezentują w Komisji Trójstronnej dialog ze strony pracodawców.
Zdaniem Jana Guza, “dzisiaj ujawnia się brutalna prawda. Mieliśmy rację, że zawiesiliśmy udział w pracach Komisji Trójstronnej. Pracowaliśmy na złych, błędnych wskaźnikach makroekonomicznych, przekazywanych przez rząd”. Odwołał się do wczorajszej informacji, że rząd przekazał do Sejmu (“bez konsultacji z kimkolwiek ze strony społecznej”) projekt ustawy zwalniającej kolejne progi ograniczające wydatki.
Źródło: WNP, korekta i zdjęcia – Biuro prasowe OZZZPRC