Magazyn Zmiany, październik/05
Kilkuset pracowników Huty Częstochowa pojechało do Warszawy, by wręczyć petycję premierowi rządu i jednocześnie głośno wyrazić swój sprzeciw wobec właściciela, spółki Liberty, która doprowadziła zakład na skraj bankructwa. Kilkanaście miesięcy temu w hucie wstrzymano produkcję, a pracownicy wysłani na postojowe. Zakład jest w stanie upadłości.
Trwa proces wyłaniania nowego dzierżawcy, tymczasem syndyk nie ma pieniędzy na pensje dla załogi. Niemal tysiąc osób dostało za wrzesień jedynie tysiąc złotych zaliczki.
-Musieliśmy wyjść na ulice, bo sytuacja – nie tylko w naszym zakładzie, ale ogólnie, w hutnictwie – jest tragiczna – podkreśla Anastazja Kałuzińska, przewodnicząca MZZPRC Huty Częstochowa. Jak dodaje, związkowcy są zdeterminowani, by ocalić zakład, który działa od ponad 100 lat i jest jednym z największych pracodawców w regionie. – Jego upadłość oznaczała by dramat dla setek osób i poważny wzrost bezrobocia – mówi Anastazja Kałuzińska.
W stolicy manifestowało wczoraj, 23 października, około 300 osób – głównie z Częstochowy, ale wsparcie okazali też hutnicy z innych zakładów. Petycja adresowana do premiera trafiła na ręce pracowników kancelarii. – Czekamy na odpowiedź i realną pomoc ze strony rządu – mówią związkowcy.
Dziś Sąd Okręgowy w Częstochowie podtrzymał decyzję Sądu Rejonowego o upadłości spółki – to daje zielone światło do rozmów z nowymi dzierżawcami. Nieoficjalnie mówi się, że dwa podmioty są poważnie zainteresowane tą ofertą. Czas nagli – każdy kolejny tydzień przestoju prowadzi do degradacji urządzeń.