Magazyn Zmiany, sierpień, tekst nr 4
Od lipca w Energetyce Cieszyńskiej trwa spór zbiorowy. – Lata zaniedbań sprawiły, że my – pracownicy zmianowi – jesteśmy w bardzo złej sytuacji. Spór zbiorowy to tak naprawdę wymuszenie dialogu, na który na co dzień nie możemy liczyć – wyjaśnia Kazimierz Żertka, przewodniczący organizacji związkowej zrzeszającej pracowników ruchu ciągłego.
Energetyka Cieszyńska jest małą miejską spółką, w której udziały ma Tauron Ciepło. – Już na poziomie zatrudnienia widać patologie – w firmie pracuje około setka pracowników, z czego 20 jest na kierowniczych stanowiskach; część z nich została utworzona sztucznie. Tymczasem etaty pracowników zmianowych są okrojone do niezbędnego minimum – wyjaśnia Żertka. Spór zbiorowy powstał po to, by wprowadzić program naprawczy, by ktoś wreszcie pochylili się nad rozdziałem stanowisk i by pracownicy, którzy biorą udział w wytwarzaniu dochodu spółki partycypowali w nim.
– Z wszystkich dokumentów jedno wynika, że pracujemy na 100 proc., naszych możliwości, i nie wydarza się nic, co by obniżało naszą efektywność – mimo to wciąż słyszymy, że zakład jest pod kreską i na podwyżki dla nas nie starcza. Pracownicy jednozmianowi uważani są za specjalistów, a bez nas przecież nic nie zrobią – dodaje przewodniczący NSZZPRCiW.
Energetyka Cieszyńska boryka się z problemami, które mają wszystkie firmy ciepłownicze – URE reguluje koszt ciepła i choć przedsiębiorstwo jest rentowne samo dla siebie, to ze względu na emisję jest niejako bankrutem – ale za taką sytuację nie są przecież odpowiedzialni pracownicy. – Potrzebne systemowe rozwiązania, których na horyzoncie nie widać, bo i brak alternatyw – mówi Kazimierz Żertka.
Jednocześnie w cieszyńskiej firmie następuje zmiana pokoleniowa. Młodzi stoją przed dylematem, czy pracować w kraju, czy u sąsiednich Czechów, gdzie na starcie można liczyć na dużo większe zarobki. – Szacujemy, że w przeciągu 4 lat dziewięćdziesiąt procent załogi się zmieni – już teraz czujemy potrzebę, by zadbać o młodych ludzi – by nie zostali na lodzie, by na starcie nie byli na straconej pozycji. Liczymy, że dzięki sporowi zbiorowemu dojdzie do uczciwych, poważnych negocjacji i nasze problemy wreszcie zostaną dostrzeżone – tłumaczy Kazimierz Żertka.
fot. pixabay