Magazyn Zmiany, wrzesień/10
Uczestnicy 34. Zjazdu Delegatów jednogłośnie przyjęli uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec sposobu i trybu wprowadzenia zmian do znowelizowanej ustawy prawo energetyczne. Chodzi o art. 54.
-Jesteśmy oburzeni, że partia rządząca uzurpuje sobie prawo do stawiania rzeszy pracowników przed faktami dokonanymi. Znamy już takie działania – z ustawy medialnej, z której wykreślone zostało słynne dziś sformułowanie “lub czasopisma”. W naszym przypadku doszło do dodania całego akapitu dotyczącego uprawnień, co narzuciło powrót do obowiązku poddawania się egzaminowi co pięć lat – wyjaśnia Piotr Serafin, szef SZE.
Zmiany w ustawie prawo energetyczne są tym bardziej bulwersujące, że regulacje te były przedmiotem pracy podzespołu TZdsBE. – Spotkaliśmy się raz, późniejsze prace storpedowała pandemia. Podzespół powstał po to, by wypracować brzmienie spornego paragrafu i ten proces się nie zakończył, tymczasem… zapis się pojawił. To sprzeczne z naszymi ustaleniami i standardami dialogu – komentuje szef SZE.
Piotr Serafin zwraca uwagę, że strona społeczna wnioskowała o zachowanie status quo; koncerny miały nie podejmować działań, których nie można było skonsultować. – Niestety, to wszystko zostało zlekceważone – stąd właśnie projekt uchwały na Krajowy Zjazd Delegatów. Zależało nam, by sprawę potraktować szczególnie poważnie i wpisać ją jako element działań programowych na najbliższy czas. Żądamy wyjaśnienia sytuacji i co najmniej powrotu do formuły dialogu w tej kwestii; Do tego czasu zapis powinien stać się zapisem martwym – komentuje Piotr Serafin.
Delegaci przyjęli uchwałę jednogłośnie. – Widać wyraźnie, że nie tylko członkowie naszej sekcji są rozgoryczeni tymi zapisami i sposobem stanowienia prawa w Polsce. Nie może być zgody na takie działania – dodaje szef SZE. Treść uchwały została wypracowana przy udziale przedstawicieli Sekcji Elektrowni na Węgiel Kamienny oraz Sekcji Elektrociepłowni i Ciepłowni.
-Branża energetyczna w OZZZPRC zrzesza wielu specjalistów. Nie możemy dopuścić do sytuacji, by musieli oni – często mając na koncie kilkudziesięcioletnie doświadczenie – co pięć lat udowadniać swoje kompetencje. To dyskryminacja, której mówimy stanowcze NIE – dodaje Piotr Serafin.
fot. Krzysztof Jędruch