Wysokie koszty wydobycia, trwonienie czasu przez konieczność dochodzenia górników do miejsc pracy, niewykorzystanie maszyn. Te i wiele innych czynników powodują, że polskie górnictwo w ekspresowym tempie tracić będzie swą konkurencyjność.Ostatnie lata w górnictwie, kiedy rodzime spółki węglowe odnotowywały dobre wyniki, to już przeszłość. O tamtych dobrych wynikach decydowały tylko i wyłącznie wysokie ceny na światowym rynku węgla.
Czas koniunktury uśpił czujność zarządzających firmami górniczymi. Nie podjęto wówczas wielu działań, które pozwoliłyby łatwiej przetrwać gorszy czas.
W czasie koniunktury i tak nie skorzystaliśmy w zadowalającym stopniu, bowiem polskie spółki węglowe nie były w stanie wydobyć tyle, by zaspokoić potrzeby rynku. Stąd zwiększyło się posiłkowanie się węglem z importu. Importerzy zwietrzyli swą szansę na polskim rynku i się nie pomylili. Weszli na ten rynek i bardzo trudno będzie ich z niego wypchnąć.
Obecnie ceny są znacznie niższe, a zapotrzebowanie na węgiel kamienny też znacząco mniejsze. Efektem rosnące zwały węgla i coraz dotkliwsze odczuwanie importu węgla.
Nawet w roku 2012, przy spowolnieniu gospodarczym, do Polski wpłynęło prawie 11 mln ton węgla z zagranicy.
Polskie górnictwo znalazło się w impasie i nic nie wskazuje na to, by się z niego wyrwało. W spółkach węglowych czekają na ożywienie w gospodarce. Pozostaje jednak pytanie, co będzie, jeżeli to ożywienie szybko nie nastąpi.
Najbliższe miesiące zobrazują nam, w jakiej sytuacji finansowej są krajowi producenci węgla, którzy mają kłopoty w postaci spadku cen sprzedaży surowca na rynku, który wynosi średnio 15 procent.
W obecnym czasie kwestia kosztów jest kluczowa. Bez zahamowania wzrostu kosztów polskie górnictwo sobie nie poradzi na coraz bardziej konkurencyjnym – import! – rynku.
– Jeśli koszty polskiego górnictwa będą rosły, to również import węgla do Polski będzie się zwiększał – zaznacza w rozmowie z portalem wnp.pl Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki.
Być może czas na sięgnięcie po menedżerów górniczych z zagranicy. Przykład kopalni Silesia jest wymowny – mimo trudnego czasu kopalnia ta rozwija wydobycie w warunkach nowego Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy, który obowiązuje w niej od września ubiegłego roku.
Polskie górnictwo musi się zająć kwestią kosztów. Bez ich obniżenia trudno będzie mówić o możliwości konkurowania z węglem wydobywanym w Rosji czy na Ukrainie.
Spółki węglowe powinny starać się – mając na względzie inne uwarunkowania geologiczne – podążać drogą Bogdanki i stawiać na podnoszenie wydajności.
Średni jednostkowy koszt produkcji węgla w okresie styczeń-wrzesień 2012 roku w górnictwie węgla kamiennego wyniósł 299,76 zł/t. Bez odwrócenia trendu wzrostu kosztów nie będzie mowy nawet o możliwości utrzymania status-quo. A to wiązać się będzie z niemożnością utrzymania obecnej liczby miejsc pracy w górnictwie.
Mamy teraz taką sytuację w polskim górnictwie, że przypadku większości kopalń dyspozycyjność maszyn na dobę oscyluje poniżej dziesięciu godzin, natomiast wydobycie jest prowadzone pięć dni w tygodniu. Przy takim modelu jesteśmy skazani na wypieranie polskiego węgla z polskiego rynku przez surowiec z importu.
W roku 2012, kiedy zapotrzebowanie na węgiel było niższe, a na zwałach górnictwa i energetyki zalegało około 15 mln ton węgla, i tak import tego surowca do Polski wyniósł prawie 11 mln ton. To porażająca liczba.
A fakty są nieubłagane – na polskim rynku oferowany będzie węgiel z importu w coraz to większej ilości i po coraz niższych cenach. Wpływ na to będzie mieć między innymi spowolnienie gospodarki chińskiej oraz nadpodaż węgla w Stanach Zjednoczonych, czy w Rosji.
O tym, że jest naprawdę źle świadczy też fakt, iż w styczniu 2013 roku mieliśmy do czynienia ze wzrostem ilości węgla na zwałach. Wydobycie węgla wzrosło o ponad 0,5 mln ton, jednak poziom sprzedaży utrzymywał się na poziomie z ubiegłego roku.
Konsekwencją tego stanu rzeczy było to, że wielkość zwałów wzrosła niemal do 9 mln ton. Górnictwo nie potrafi sobie poradzić w trudnej sytuacji.
W roku 2012 różnica między ilością wydobytego i sprzedanego węgla wyniosła przeszło 7 mln ton. Dlatego też Kompania Węglowa postanowiła zmniejszyć wydobycie w roku bieżącym. Tak, żeby dostosować je do potrzeb rynku.
W styczniu 2013 roku wydobycie węgla kamiennego wyniosło 6,9 mln ton, wobec 6,3 mln ton odnotowanych w styczniu 2012 roku.
Sprzedaż była porównywalna do tej z roku ubiegłego i wyniosła ok. 6,4 mln ton węgla. Popyt nie zwiększył się mimo sprzyjających warunków pogodowych w styczniu.
Stało się tak oczywiście ze względu na zwały węgla. Ilość surowca na zwałach wystarczyć może na prawie dwa miesiące pracy. Węgiel na zwałach nie ułatwiał i nie ułatwia negocjacji cenowych górnictwa z energetyką. Ta ostatnia coraz częściej wskazuje rodzimym producentom, że mogą popaść w tarapaty, jeżeli firmy energetyczne sięgną w większym stopniu po węgiel z zagranicy.
O trudnej sytuacji związanej z bieżącą sytuacją finansową Kompanii Węglowej czy Katowickiego Holdingu Węglowego świadczy fakt znaczącego wydłużenia terminów zapłaty zobowiązań, przekraczający już 120 dni.
Służby finansowe Kompanii robią, co mogą, by nie popaść w dodatkowe tarapaty wynikające z regulacji dotyczących utraty prawa do odliczeń podatkowych w przypadku braku zapłaty w terminie.
Górnictwo potrzebuje szybkich decyzji. Między innymi w kwestii kosztów, czy odpowiedniej organizacji pracy.
Coraz częściej słychać opinie, że wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński powinien podjąć ruchy kadrowe w zarządach spółek górniczych. Czas dla górnictwa jest trudny. Bez radykalnych i szybkich posunięć górnictwo będzie się zwijać. I za kilka lat okaże się, że węgiel z importu całkowicie zdominował polski rynek.
Niemożliwe? Wielu uważało, że niemożliwy jest import węgla do Polski na poziomie 15 mln ton. A jednak w roku 2011 ten import oscylował właśnie wokół tej wartości.
Na rynku nie ma sentymentów – wygranymi będą ci, którzy zapewnią dostawy surowca po korzystnych cenach.
Jerzy Dudała
Źródło: WNP