Magazyn Zmiany, styczeń/02
„Polska będzie miała swoją pierwszą elektrownię jądrową na Pomorzu, już w 2033 r. prąd z nowych reaktorów zasili 12 mln gospodarstw domowych” – ogłosił pod koniec swojego urzędowania poprzedni premier Mateusz Morawiecki. 27 września Polskie Elektrownie Jądrowe S.A. podpisały z konsorcjum amerykańskich firm Westinghouse i Bechtel umowę, która ma być „fundamentalnym krokiem do rozpoczęcia prac przygotowawczych i budowy obiektu, który będzie służył Polsce na pokolenia. To przedsięwzięcie ma także duże znaczenie dla współpracy polsko-amerykańskiej” – mówił wtedy Morawiecki.
Tymczasem ekipa pod wodzą Donalda Tuska, która przejęła władzę po wyborach 15 października, uważa te deklaracje za nierealne do spełnienia. „Budowa elektrowni jądrowej w Europie – i to w krajach, które mają doświadczenie i technologie – trwa około 17 lat, a my chcemy wybudować od zera elektrownię w dziewięć. To nie są realne daty. Takie harmonogramy budowy nie zdarzały się ani w Europie, ani w USA, a jedynie w Azji. My jednak nie mamy jeszcze kadr, wiedzy i doświadczenia” – mówił w grudniu w wywiadzie dla Rzeczpospolitej senator RP z ramienia Koalicji Obywatelskiej Stanisław Gawłowski. Pod wątpliwość poddawał także start działalności małych reaktorów jądrowych, które – według PiS – miałby zacząć pracę za 6 lat. „To także niepoważne założenia. Nie można przecież na twardo wpisywać do strategii technologii będących jeszcze na etapie badawczym, gdzie ani jeden reaktor jeszcze nie pracuje. Nie ma także decyzji o dopuszczeniu takiej technologii do przemysłowej realizacji” – wyjaśniał senator.
Niezależnie od tego, realizacja elektrowni będzie możliwa dopiero, gdy uprawomocni się w drugiej instancji decyzja środowiskowa. Trzeba przygotować się na serię protestów społecznych, skarg i odwołań lokalnych mieszkańców. Choć, jak pokazują sondaże, mamy obecnie w Polsce wyjątkowo duże poparcie dla atomu.
W listopadzie 2023 United Surveys, na zlecenie Dziennika Gazety Prawnej i RMF FM, przygotowało raport dotyczący potrzeby kontynuacji wielkich inwestycji zapowiadanych/realizowanych przez PiS w kontekście nowego rządu. Spośród wszystkich inicjatyw, największym poparciem cieszyło się właśnie stworzenie elektrowni jądrowej w Polsce (chce jej 85 proc. respondentów). Podobne wyniki wyszły w sondażu przygotowanym także w listopadzie na zlecenie Ministerstwa Klimatu i Środowiska. „Niemal 90 procent Polaków popiera budowę elektrowni jądrowych w Polsce. Jednocześnie prawie 77 procent badanych zgodziłoby się, aby taka elektrownia powstała w okolicy ich miejsca zamieszkania. To najlepsze wyniki w historii badań realizowanych co roku od 2012 roku” – czytamy w opracowaniu Ministerstwa.
Liczba zwolenników budowy elektrowni jądrowej w swoim sąsiedztwie wzrosła o 5 proc. w porównaniu do roku poprzedniego. Jak wskazują autorzy opracowania, płeć, wiek i miejsce zamieszkania mają duże znaczenie – statystycznie częściej „za” jest mężczyzna niż kobieta. Większe poparcie energetyki jądrowej jest też wśród młodych (pomiędzy 15 a 39 r.ż.) oraz starszych osób (60-75 lat). W najnowszym badaniu spadł odsetek zwolenników wśród osób w średnim wieku (między 40 a 49 r.ż.).
Za budową elektrowni atomowych najliczniej optują mieszkańcy miast dużych (od 100 do 200 tys. – 97,4 proc.) i bardzo dużych (powyżej 200 tys. mieszkańców – 90,5 proc.). Przeciwnikami natomiast osoby zamieszkujące małe miasta od 50 do 100 tys. mieszkańców (13,9 proc.).
„Poparcie dla energetyki jądrowej w Polsce częściej wyrażają mieszkańcy województw: podlaskiego (96 proc.), a następnie świętokrzyskiego, podkarpackiego, śląskie, warmińsko-mazurskie i mazowieckie, w których notuje się poparcie na poziomie 90 proc.. Sprzeciw natomiast – mieszkańcy województwa łódzkiego (13 proc.), wielkopolskiego (10 proc.) i opolskiego (9 proc.)” – czytamy na stronie ministerstwa.
„Zmiany klimatyczne postępują niepokojąco szybko. Stanowią wyzwanie o charakterze uniwersalnym i dlatego cała społeczność międzynarodowa powinna stawiać mu czoła solidarnie, racjonalnie i w myśl zasad zrównoważonego rozwoju” – mówił prezydent Polski Andrzej Duda na odbywającej się na przełomie listopada i grudnia w Dubaju konferencji klimatycznej. COP28 gromadzi strony Ramowej konwencji ONZ w sprawie zmian klimatu (UNFCCC). Są wśród nich UE i jej wszystkie państwa członkowskie.
W przemówieniu Duda podkreślał, że wciąż zbyt mało uwagi poświęca się wymiarowi ludzkiemu, który jest meritum nadającym środkom reagowania na zagrożenia klimatyczne sens: „Powtarzałem to nie raz i będę powtarzał dalej – w procesie przemian energetycznych i emisyjnych człowiek i jego potrzeby powinny być traktowane priorytetowo. Współpracujmy, czerpmy nawzajem ze swoich doświadczeń, dostarczajmy rozwiązania proklimatyczne, pamiętając zarówno o ambitnych celach, jak i trosce o poszanowanie godności i jakości życia wszystkich ludzi” – przekonywał polski prezydent.
Podczas Szczytu została przyjęta deklaracja o potrojeniu energii pochodzącej z atomu do 2050 roku.