Magazyn Zmiany, luty 2019, tekst nr 1
Były wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Bartosz Marczuk przekonuje, że to „interes życia”, premier Mateusz Morawiecki – że „program bez żadnych gwiazdek, bez żadnych pułapek, bez niebezpieczeństw”. Ale nie wszyscy, mówiąc delikatnie, podzielają ten entuzjazm. Na czym polegają PPK i czy rzeczywiście na nich skorzystamy?
Ustawa o Pracowniczych Planach Kapitałowych weszła w życie 1 stycznia 2019 roku. Program dobrowolnego, długoterminowego oszczędzania docelowo, według szacunków rządu, może objąć nawet 11,5 mln osób. Dlaczego docelowo? Bo wdrażanie systemu podzielono na etapy, a z udziału w PPK można w każdej chwili zrezygnować – dziś więc trudno ocenić, ilu Polaków zdecyduje się na taką formę inwestycji w przyszłość.
My odkładamy, pracodawca i państwo dorzucają
Złożenie PPK jest proste – pracownicy objęci programem co miesiąc odkładają ze swojej pensji od 4 do 2 proc. zarobków brutto (w przypadku niskich pensji wystarczy 0,5 proc.). Kolejne 1,5-4 proc. dorzuca pracodawca, a państwo na start daje 250 zł „opłaty powitalnej” i później – co roku –240 zł. To, ile ostatecznie uda się zaoszczędzić, będzie więc zależało od zarobków, wysokości odprowadzanych składek i wieku, w którym przystąpiliśmy do PPK. Pomocny w szacowaniu kwot jest kalkulator, który można znaleźć TUTAJ
Jak podkreślają twórcy PPK, środki te są prywatne (więc nie podzielą losów OFE) i dziedziczone. Po 60. roku życia będzie je można wybrać w całości, choć korzystniejszą opcją będzie wypłacenie 75% zgromadzonych oszczędności w minimum 120 comiesięcznych ratach (10 lat) – taki ruch sprawi, że nie będzie obowiązku zapłaty podatku od zysków kapitałowych.
Przed 60. Urodzinami środków lepiej nie ruszać, bo będą mocno okrojone – o podatek od zysków kapitałowych; 30% wartości wpłat pracodawcy oraz dopłaty ze strony państwa. Ustawodawca pomyślał jednak o szczególnych przypadkach, w których wcześniejsza wypłata będzie możliwa bez żadnych sankcji. Pierwszy z nich to poważna choroba pracownika, jego małżonka lub dziecko (do 25% środków bez obowiązku zwrotu). Druga – wkład własny przy zaciągnięciu kredytu na mieszkanie lub budowę domu (do 100% środków z obowiązkiem zwrotu w ciągu 15 lat; dla osób przed ukończeniem 45. roku życia).
Programem „z automatu” objęci są wszyscy pracownicy między 18.a 55. rokiem życia podlegający obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym, pod warunkiem że nie zrezygnowały one z dokonywania wpłat do PPK. Przyjazne i niewymagające żadnego wysiłku ze strony oszczędzającego – takie, zdaniem ustawodawcy, mają być PPK; wszelkie formalności – związane m.in. z wyborem instytucji finansowej, która będzie prowadzić indywidualne rachunki pracowników, przekazywanie wpłat do PPK czy gromadzenie i archiwizacja dokumentacji, leżą po stronie pracodawcy.
Wielkie, narodowe oszczędzanie. Od kiedy?
Pierwsze pieniądze na przyszłość w ramach PPK będą mogli odłożyć pracownicy największych firm – w przedsiębiorstwach zatrudniających co najmniej 250 osób program zacznie działać od lipca. Później, stopniowo, do PPK dołączą inni pracodawcy.
KOMENTARZ
Waldemar Lutkowski, Wiceprzewodniczący Forum Związków Zawodowych: Na ocenę PPK jest jeszcze za wcześnie. Widzę, że przedsiębiorcy z pierwszej tury – których ustawa zacznie obowiązywać od lipca 2019 roku – próbują się do niej przygotowywać, choć nie ma jeszcze ekstremalnie dużego zainteresowania.
„Ciekawie” został skomponowany projekt oświadczenia rezygnacji z PPK przygotowany przez Ministerstwo Finansów. Myślę, że co niektórym pracownikom namącić w głowie, gdy przeczytają, jakie skutki wywiera rezygnacja z PPK. (TUTAJ link do projektu). Mimo to myślę, że młodzi ludzie, którzy zarabiają 2-3 tys. będą rezygnować z udziału w programie i summa summarum ten instrument nie okaże się tak skuteczny, jak przewiduje to ustawodawca. Pomysłodawcy szacują, że od 1 lipca – gdy ustawa zacznie obowiązywać największe przedsiębiorstwa – objętych PPK będzie 4 mln osób. Ja sądzę, że po pierwszych dwóch składkach zostanie może milion. I wtedy wszystkim otworzą się oczy.
Trzeba też zwrócić uwagę na ciężką sytuację małych firm czy jednostek samorządu terytorialnego. Jak dzisiaj z nimi rozmawiam, słyszę: „Panie Waldku, skąd my na to wszystko weźmiemy pieniądze?”
Reasumując: myślę, że będzie ciekawie. Na pewno pojawią się nowelizacje – zmusi do tego życie, bo pracodawcy będą na nie mocno nalegać.
fotografia: pixabay.com