Magazyn Zmiany, grudzień/07
Rok 2023, był bardzo trudnym rokiem dla hutnictwa. Rosnące koszty energii oraz restrykcje klimatyczne w obrębie Unii Europejskiej (UE) obniżają konkurencyjność działających w Polsce wytwórców stali i sprzyjają importowi spoza UE.
Trudno jest konkurować z importem, który jest tańszy kosztowo i atrakcyjniejszy w cenie zbytu. Firmy spoza UE nie muszą borykać się z drastycznymi wzrostami kosztów energii, takimi jakie mamy w Polsce czy w całej Europie. Producenci stali z krajów trzecich nie są objęci tak rygorystycznymi regulacjami klimatycznymi, jak nasze. Według Eurofer jawne zużycie stali w Unii Europejskiej spadnie w tym roku o 5,2 proc. Będzie to więc czwarty rok recesji w hutnictwie w ciągu ostatnich 5 lat.
Od kilkunastu lat polskie hutnictwo przestało być dobrem naszego kraju, zostało oddane w ręce zagranicznych kapitalistów, z korporacyjną polityką, często ciężką do zrozumienia dla zwykłego pracownika. Trudna sytuacja na rynku stali, brak produkcji, kłopoty z kapitałem obrotowym czy też wygaszanie lub zamykanie części obszarów hutniczych, odchodząca na emerytury załoga, powodują, że doświadczamy spadkowej tendencji w zatrudnieniu. Pracownik, hutnik, to specyficzna kwalifikacja zawodowa. Nie ma mody na tego typu zawody. Brakuje młodych ludzi, chętnych do pracy w tej profesji. W pozyskiwaniu młodych hutników nie pomagają zamrożone poziomy wynagrodzeń za pracę w warunkach, mówiąc delikatnie, niekomfortowych. Niezwykle też trudno jest walczyć o zmiany poziomów wynagrodzeń w czasie wielkiego kryzysu.
Hutnictwo mimo spadkowego trendu, to wciąż żywiciel znacznej części Polek i Polaków. Obserwując to, co dzieje się od dłuższego czasu w przestrzeni metalurgicznej, przy braku, jak dotychczas – wystarczającego wsparcia ze strony rządowej – do polityki klimatyczno-energetycznej UE, to można poważnie obawiać się o przyszłość tej gałęzi przemysłu.
Anastazja Kałuzińska